Na razie kolonizujemy przestrzeń
Jarosław Kuisz, redaktor naczelny Kultury Liberalnej W głębi duszy mamy zakodowane, że nic, co nas otacza, nie może się udać. W końcu wszyscy jesteśmy świniami, zeszmacimy się, państwo upadnie, a to wszystko nie ma znaczenia. To przechodzi na następne pokolenia.
PM: Jak podległość, o której piszesz w książce „Koniec pokoleń podległości", wygląda w praktyce?
Idziesz główną ulicą: neony, sklepy wypełnione towarami i czujesz, że tu znowu mogą być ruiny, państwo nie będzie nasze. To jest coś realnego w naszych głowach.
Naszą tożsamość narodową zdefiniował brak wolności?
Nasza tożsamość narodowa bazuje na prawie 200 latach doświadczenia podległości i więziach przetrwania. Jesteśmy solidnie przygotowani na złą koniunkturę historyczną i geopolityczną.
A tu proszę mamy dobrą koniunkturę.
Ale to jest dla nas jak samospełniająca się przepowiednia. Brałem udział w debacie, gdzie starszy pan mi wykrzyczał: „co pan opowiada za bzdury, przecież Moskwę zastąpiła Bruksela!". Można wyśmiać tę osobę, bo na poziomie faktów to się nie zgadza, ale mnie zaciekawiła potrzeba opisywania tak świata. Właśnie to nazywam w książce kulturą podległości. Gdy mówimy o rozbiorach, to wszystkim wydaje się, że są to androny z przeszłości, ale to jest pierwszy upadek polskiego państwa, które będzie jeszcze wielokrotnie upadać. Był okres międzywojnia, ale urwał się po dwóch dekadach. Nie zaszła wymiana pokoleniowa. Generalnie, to obecnie po 30 latach od 1989 roku znaleźliśmy się w miejscu, które jest kulturowo kompletnie dla nas niepoznane. Minęły lata i wychowaliśmy w końcu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta