Otwierać serce na inność
Anna Maria Jopek | Wokalistka mówi Jackowi Cieślakowi o tym, jak po albumie nagranym z Patem Methenym do kolekcji płytowych duetów ze światowymi gwiazdami jazzu dołącza „Ulotne". To album nagrany z Branfordem Marsalisem, wypełniony polskimi muzycznymi motywami ludowymi.
PM: Po dłuższej przerwie wróciła pani do aktywności. W zeszłym roku dostaliśmy dwie płyty z muzyką teatralną i tangami. Co sprawiło, że poszła pani za ciosem?
Dziwnie postrzegam czas. Nie liniowo. Nie zauważyłam tego, że nie nagrywałam tak długo. Byłam skupiona na badaniu nowych kierunków gry – teatr, happening, otwarta improwizacja, i dużo, dużo jeździłam po świecie. Naturalnie zebrały się wątki i spotkania warte rejestracji. Każdy inny i absorbujący. Faktycznie mam teraz taką małą kumulację nagraniową.
Jak doszło do spotkania w studiu z Branfordem Marsalisem?
Od czasu płyty „ID" marzyłam o projekcie z Branfordem. Wtedy Branford zagrał tylko dwie solówki. Płyta „ID" była czystym szaleństwem. Realizowana w najwspanialszych studiach świata od Real World Petera Gabriela po Abbey Road w Londynie, w gwiazdorskiej obsadzie międzynarodowych mistrzów improwizacji – m.in. Bona, McBride, Możdżer, Castroneves. Musiała być produkowana – każdy dodawał swój głos do wgranej struktury, a ja z twardym dyskiem zmieniałam szerokości geograficzne. Nagranie Branforda odbyło się w realnym czasie trwania jego solówek. To mistrz pierwszego take'u. Po kwadransie było po wszystkim i obiecaliśmy sobie coś więcej w przyszłości. I to wtedy Branford powiedział, że chciałby pograć „po polsku". Sądzę, że słyszał i zagrał wszystko, co można sobie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta