Uważaj na flippy, bo nie każdy zarobi!
Większość z tych, którzy wchodzą w ten biznes dopiero teraz, raczej nie zarobi - mówi Tomasz Lebiedź, pośrednik i doradca na rynku nieruchomości.
Rz: Rynek ogarnęła flippomania. Chętnych na szybkie zyski przybywa. Biznes wydaje się prosty. Tanio kupić, wyremontować, drogo sprzedać. Zostać flipperem?
Tomasz Lebiedź: Na tym rynku jest coraz tłoczniej, co oznacza, że biznes staje się ryzykowny. Do flippowania zachęcają tanie kredyty, wzrost zamożności społeczeństwa, niskie oprocentowanie lokat, swoje robi też pewnie 500+. Rodzina, która była na granicy zdolności kredytowej, teraz tę zdolność zyskuje. W portfelach mamy więcej pieniędzy, a bankowe lokaty są tak mizernie oprocentowane, że nie ma sensu z nich korzystać. Ludzie szukają więc innych źródeł pomnażania pieniędzy.
Takim sposobem był zawsze flipping. Nigdy jednak nie było takiej histerii.
Kiedyś to był margines rynku. Dziś modę na ten biznes dodatkowo wzmacnia grupa osób, organizując m.in. szkolenia, często płatne, na których obiecuje łatwy i pewny zarobek, często przy bardzo małym wkładzie własnym. Niedawno byłem świadkiem sprzedaży małego wymagającego remontu mieszkania w Warszawie. W kolejce ustawiło się 20 osób, z czego 15 to flipperzy. Część z nich była doświadczona, ale dla wielu miała to być chyba pierwsza taka transakcja. Ci nowicjusze zaczęli licytować bez umiaru. W rezultacie lokal sprzedał się sporo powyżej ceny takich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta