Polityka klimatyczna razem albo wcale
Wojciech Jakóbik Na świecie trwa spór zwolenników globalizacji z obrońcami suwerenności narodowej. Dotyczy on też polityki klimatycznej – pisze analityk stosunków międzynarodowych.
Teoretycy stosunków międzynarodowych spierają się o to, jak będzie wyglądać przyszłość polityki zagranicznej. Zwolennicy końca historii ogłoszonego przez Francisa Fukuyamę spodziewali się, że postępująca globalizacja usunie państwa narodowe i będzie promować byty ponadnarodowe ciążące ku centralizacji polityki oraz przenoszenie się środka ciężkości procesu decyzyjnego ku mechanizmom multilateralnym.
Polska była do pewnego stopnia beneficjentem takiego układu. Wszelkie organizacje multilateralne, choć dominują w nich zwykle najsilniejsze państwa, dążą do ustalenia zasad gry ustanawiających równość między wszystkimi uczestnikami. To dlatego kanclerz Angela Merkel pojechała do Samary bronić polskich wędlin przed sankcjami Rosji, a Komisja Europejska stanęła po naszej stronie w negocjacjach gazowych z rosyjskim Gazpromem. To dzięki temu mechanizmowi Polacy mogli wpłynąć na unijną debatę o bezpieczeństwie energetycznym.
Pęknięte Stany
Jednak globalizacja polityki zagranicznej ma także inne oblicze. Wspólna polityka klimatyczna na poziomie globalnym i unijnym zmierza do redukcji emisji dwutlenku węgla z gospodarki, nie tylko energetyki. Dla przemysłu polskiego uzależnionego od energetyki węglowej oznacza to konieczność bolesnej transformacji, która ze względu na inny punkt startowy oraz mniejszy potencjał jest trudniejsza niż np. w Niemczech, które swój...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta