Koniec stanu wojennego, ale nie koniec wojny
Kraj szykuje się do marcowych wyborów prezydenckich. Wygra je ten z polityków, który przekonująco obieca pokój.
„Wygląda to tak, jakby Rosja chciała zalać Ukrainę krwią przy pierwszej nadążającej się sposobności" – napisał na blogu amerykański ekspert wojskowy Michael Kofman.
W czwartek prezydent Petro Poroszenko ogłosił zniesienie 30-dniowego stanu wojennego, który obowiązywał w dziewięciu obwodach Ukrainy. Jednocześnie, po kilku dniach negocjacji, w Donbasie zawarto doroczne „noworoczne zawieszenie broni", które zacznie obowiązywać 29 grudnia. Skończy się zaś prawdopodobnie, tak jak poprzednie, nagłym nasileniem ostrzału z rosyjskiej strony.
„Pojedynki artyleryjskie – wymiana niekierowanego ognia na linii frontu – zwyczajowo narastają w styczniu–lutym, a zaczynają się tuż po świętach" – dodał Kofman, tłumacząc, co miał na myśli, pisząc o „zalaniu Ukrainy krwią".
Rosyjski ostrzał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta