Mandaty na stoku płacą głównie pijani
Brawurowa jazda na deskach może kosztować narciarza nawet 500 zł. Jeśli odmówi mandatu, sprawa trafi do sądu, a koszty wzrosną nawet do 5 tys. zł.
Policjanci w czasie ferii przypinają narty i pilnują porządku na stokach. Mają co robić. Zaczynają od pouczeń, często jednak kończy się na mandatach. Nie niskich, bo do 500 zł. Średnio np. za jazdę po pijanemu narciarz dostaje mandat 250 zł i natychmiast musi opuścić wyciąg.
Zjazd na gazie
Mariusz S., który wrócił z zimowego wypoczynku w polskich górach, był zaskoczony obecnością policjantów na trasach narciarskich. Badali trzeźwość narciarzy alkomatem. Pyta, czy mają do tego prawo. Czy takiemu badaniu musi się poddać każdy narciarz, czy też tylko ten, który spowoduje wypadek na stoku?
Otóż policjanci nie wożą ze sobą alkomatu. Nie oznacza to jednak, że nie zbadają nas nim przy podejrzeniu co do naszego stanu trzeźwości. Zazwyczaj pod stokiem stoi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta