Wierzę w niewinność prałata
Nie zauważyłem anomalii, gdy mieszkałem z księdzem – mówi Mariusz Olchowik, b. prezes Instytutu ks. Jankowskiego. Wiktor Ferfecki
Co pan czuł, oglądając sceny z obalenia pomnika ks. Jankowskiego?
Pomyślałem, że sam ksiądz nazwałby to niezłą i dobrze przygotowaną akcją. A nawet pochwalił takie działanie, będące w jego stylu. Sam jako kapelan Solidarności był wiele razy inicjatorem działań na granicy prawa. To on pozwalał stoczniowcom coś niszczyć i demolować. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że to nie są emocje skrzywdzonych ludzi, lecz większy projekt. Ktoś tych ludzi wynajął, zapewnił narzędzia, sprzęt i kamery, a samo zburzenie pomnika wykonane zostało tak sprawnie i fachowo, jakby było poprzedzone długimi treningami.
Nie wierzy pan w prawdziwość emocji wywołanych ujawnieniem skandali seksualnych z udziałem prałata?
Chciałbym wierzyć, że nikt nie jest w stanie posunąć się do takiego poziomu konfabulacji na tak poważny temat. Ale niestety coś tu nie gra. Zapoznałem się z historią pani Barbary Borowieckiej, głównej bohaterki reportażu Bożeny Aksamit w „Gazecie Wyborczej". Ta kobieta twierdzi, że doświadczyła zadziwiającej ilości traum, nie tylko od ks. Jankowskiego, ale też m.in. rodziców, a w młodym wieku miała być nawet zmuszona do aborcji. To wszystko pachnie mitologizowaniem albo konfabulacją. Albo weźmy relację Michała Wojciechowicza, znanego w Trójmieście pod pseudonimem Pistolet, który twierdzi, że ks. Jankowski miał wzwód, gdy go przytulał. Dziś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta