Kim nie odda rakiet
Deal z dyktatorem byłby największym sukcesem Trumpa przed wyborami 2020 r. Prezydent USA idzie na ustępstwa.
Metropole – w tym samym, legendarnym hotelu w Hanoi, w którym we wtorek spotkali się przywódcy Stanów Zjednoczonych i Korei Północnej, przed 83 laty Charlie Chaplin spędzał miodowy miesiąc z młodziutką aktorką Paulette Goddard. Idąc za przykładem tej legendarnej pary, Donald Trump być może poprzestałby na spędzeniu miło czasu z Kim Dzong Unem, nie dbając zbytnio o konkretne ustalenia: tak zrobił na pierwszym szczycie obu przywódców w czerwcu ub.r. w Singapurze. Ale tym razem taki spektakl już nie wystarczy.
Pośpiech niewskazany
Osiem miesięcy od pierwszego spotkania wciąż nie ma bowiem żadnego zobowiązującego porozumienia między oboma partnerami i jeśli nie dojdzie do nich w Hanoi, cały proces przestanie być wiarygodny.
– Przywódcy przynajmniej kilku krajów świata mogą pójść w ślady Kima i uruchomić forsowny marsz ku broni jądrowej, jeśli okaże się, że północnokoreański przywódca zdołał doprowadzić do normalizacji stosunków z USA bez żadnych znaczących zobowiązań – mówi „Rz" Steven Tsang, dyrektor Instytutu Chin (SOAS) przy University of London.
W ub.r. amerykański przywódca postawił poprzeczkę wysoko. Zapowiadał, że jego celem jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta