Wybory: niektórzy mogą więcej
Wolno deklarować sympatie do polityka określonej opcji pod warunkiem, że jest to słuszna opcja.
Wybory parlamentarne za nami. Jako wolny człowiek, niezwiązany już obowiązkową niezależnością i apolitycznością, pierwszy raz w życiu na prywatnym profilu w portalu społecznościowym zamieściłem przedwyborcze rekomendacje.
Wskazałem siedem nazwisk. Ludzi je noszących dzieliło właściwie wszystko. Nie tylko pochodzili i kandydowali z różnych miejscowości: od wielkich miast po gminę liczącą niecałe 5000 dusz. Rekomendowałem ludzi z uznanym dorobkiem i dopiero zaczynających działania społeczne.
W „mojej siódemce" była aktywistka uliczna i modelowy państwowiec. Adwokatka i akademik. Wójt i miejski, obywatelski happener.
Liczą się wartości
Poza wskazanymi różnicami była jeszcze jedna, jak się później okazało, najważniejsza. W wyborach startowało bowiem pięć ogólnopolskich komitetów. Na mojej liście byli przedstawiciele trzech. Co gorsza, nie trzech...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta