Czy obywatele wybiorą nowy model władzy sądowniczej?
Aby doszło do prawdziwej i potrzebnej reformy wymiaru sprawiedliwości, każdy musi trochę ustąpić: sędziowie pół kroku w tył, Sejm krok wstecz, a minister dwa kroki nazad.
Takie warunki „brzegowe" dają szansę na przygotowanie fundamentalnej zmiany ustrojowej władzy sądowniczej. W aktualnym stanie pilnie potrzebnej. Urzeczywistnionej jednak według innej metody niż stosowana do tej pory.
Sejmowo-ministerialne tworzenie kolejnych nowel pełnych ograniczeń i zakazów wobec sędziów nie zastąpi roztropnego stanowienia prawa. Jedynie pogłębi pretensje. Jeszcze bardziej zaostrzy i zbędnie uszczegółowi wzajemne stosunki. A co najgorsze, będzie odebrane jako jawny proces kneblowania – nie tylko sędziów.
Takiego natężenia jawnych sporów pomiędzy elitami władzy: sędziami oraz liderami partii rządzącej – nikt sobie nie wyobrażał. Dlatego potrzebna jest nieskrępowana wyobraźnia, aby przewidzieć, co będzie dalej. Po której stronie opowiedzą się obywatele? To ich poglądy ostatecznie przeważą szalę.
Ustrojowa transformacja czy jej imitacja?
Transformacja państwa – w odniesieniu do władzy sądowniczej – dokonała się częściowo, a tak naprawdę w stopniu niewielkim. I można powiedzieć: wybitnie niedostatecznym. Ale po kolei: przyczyną była wygoda – wszystkich reprezentujących władzę. Sejm miał na głowie pilniejsze sprawy – przebudowę bazy, urzeczywistnienie planu Balcerowicza. Kolejni ministrowie sprawiedliwości w większości byli jedynie administratorami, a nie reformatorami. Godzili się na rolę i funkcjonowanie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta