Nowy porządek świata
Perspektywy na najbliższe 25–30 lat raczej są ponure. Można założyć, że wprawdzie nie dojdzie do wielkiej wojny, jednak wszystko inne jest możliwe – pisze politolog, były doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Dzisiaj, podobnie jak sto lat temu, nie zdajemy sobie w pełni sprawy z tego, co się wtedy naprawdę stało. Wtedy, to znaczy tuż po I wojnie światowej. Historycy i publicyści chętnie – co zrozumiałe – koncentrują się na traktacie wersalskim rozumianym jako porozumienie pokojowe kończące „wielką wojnę" oraz jako geopolityczne ułożenie militarnych rozstrzygnięć tej wojny. Zauważane jest także ustanowienie Ligi Narodów, a właśnie w tym miesiącu mija sto lat od wejścia w życie jej paktu. Jednak Liga szybko została zredukowana do ciała czysto dyplomatycznego, które wkrótce zyskało złą opinię. Niesłusznie, gdyż jej powstanie jest nie tylko symboliczną cezurą rozdzielającą w stosunkach międzynarodowych stare i nowe czasy. Wraz z nią narodził się pierwszy w dziejach porządek międzynarodowy.
Powyższe stwierdzenie może się wielu wydać zaskakujące, bo przecież wszyscy byliśmy i jesteśmy uczeni o porządku westfalskim (1648) czy wiedeńskim (1815). To jednak uproszczenie, które się nie broni na gruncie nauk społecznych. W istocie te wcześniejsze można uważać co najwyżej za protoporządki. W rzeczywistości były zaledwie układami geopolitycznymi, które zarazem ustalały rolę i wpływy wielkich mocarstw.
Nieoczekiwana zmiana
W naukach społecznych porządek, także międzynarodowy, jest zjawiskiem i pojęciem znacznie szerszym i bardziej rygorystycznym pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta