Rutte stawia warunki Europie
Do Hagi pielgrzymują przywódcy z całej Unii. Chcą wymusić zgodę premiera na Fundusz Odbudowy. To naiwność.
Kiedy Emmanuel Macron po raz pierwszy przyszedł do biura Marka Ruttego, myślał, że to jakiś sekretariat, przez który idzie się do właściwego gabinetu. Jak w Pałacu Elizejskim.
– Przynajmniej mam widok – tłumaczył mu szef rządu, podchodząc do okna, z którego jak na dłoni rozpościerała się cała Haga.
Premier każdego dnia dojeżdża do wieżowca ze swojego małego mieszkanka rowerem. Chyba że pada deszcz. Wtedy wsiada w wysłużonego saaba. Nigdy nie domaga się zwrotu pieniędzy za kawę, obiad czy inne wydatki, jakie poniósł w czasie pracy.
– To przeciwieństwo Fransa Timmermansa. Człowiek konkretny aż do bólu, oszczędny w słowach, ale też bardzo łatwy w kontaktach. Staje za innymi w kolejce po zakupy, uważa, że obowiązują go takie samego reguły jak wszystkich – mówi „Rz" prof. Adrian Schout, wykładowca europeistyki na uniwersytecie Radboud w Nijmegen.
Pieniądze za reformy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta