Mity wokół ustawy i wybory
Wytaczanie w Luksemburgu kolejnych spraw to próba wywarcia nacisku na sędziów w chwili, gdy rozpatrują protesty wyborcze – mówi Joanna Lemańska, prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Zostało już mało czasu i dużo protestów wyborczych. Czy nie śni się pani koszmar, że pani izba nie zdąży ich rozpatrzyć przed 3 sierpnia, jak wymaga ustawa?
Rozpoznawanie obecnych protestów to jedno z największych wyzwań, przed którymi stanął Sąd Najwyższy. Jest ich wiele, każdy trzeba zarejestrować i rozpoznać, a termin – najkrótszy w historii. Dla izby to jednak już trzecie wybory, mamy więc doświadczenie. Mamy znakomitych sędziów i świetnych asystentów. Także pracownicy sekretariatu pracują z pełnym poświęceniem, na najwyższym poziomie. Mogę także liczyć na wsparcie pani prezes Małgorzaty Manowskiej, która delegowała do naszej izby dodatkowych pracowników dla wsparcia sekretariatu. Moim zadaniem, jako prezesa izby, jest właściwe zorganizowanie tego procesu, i tu przydaje się moje dodatkowe wykształcenie z zarządzania i doświadczenie w zarządzaniu dużą kancelarią i dużymi projektami. Do obecnego wyzwania przygotowywaliśmy się z dużym wyprzedzeniem.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN jest w centrum uwagi w związku z rolą, jaką ma odegrać w procesie wyborczym. Jest też atakowana o jej prawne umocowanie – bo to sami nowi sędziowie – ale i o to, że jakby z automatu realizuje ustawę dyscyplinującą sędziów, przez niektórych nazywaną kagańcową. Że automatycznie oddala wnioski o wyłączenie nowych sędziów z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta