Strach na Białoruś już nie wróci
Aleksander Łukaszenko zrobi wszystko, aby zachować władzę. Ale też wie, że jeśli każe strzelać do ludzi, skończy jak Wiktor Janukowycz. Albo o wiele gorzej – uważa Michał Szczerba, poseł PO i obserwator wyborów w Mińsku.
Po wielu dniach spędzonych w Mińsku jaki widzi pan finał konfrontacji, jaka wybuchła na Białorusi?
Obie strony są bardzo zdeterminowane. Z jednej strony Aleksander Łukaszenko wie, że gra o wszystko, choć jednocześnie ma pełną świadomość, że większość Białorusinów za nim już nie stoi. Zachował tak naprawdę poparcie tylko w aparacie rządowo-prezydenckim i w służbach mundurowych, ale tylko w niektórych. Wojsko go nie lubi, bo zarabia mniej niż milicja. A milicja ma żal, że dostaje mniej niż oddziały specjalne – OMON. Ale mimo to ci, którzy znają dobrze Łukaszenkę, mówili mi, że będzie walczył do końca, użyje wszystkich sił, by utrzymać władzę.
Równie zdeterminowane jest jednak białoruskie społeczeństwo. Ludzie zdają sobie w pełni sprawę, że jeśli teraz odpuszczą, to nie tylko nic się już za ich życia nie zmieni, ale będzie jeszcze gorzej. Na filmach nadsyłanych z Mińska widzimy przede wszystkim młodych, którzy ścierają się z siłami porządkowymi. To są ci najbardziej odważni. Ale oni mają pełne wsparcie swoich rodziców i dziadków. Dla tych powiedzmy zwykłych Białorusinów to, co się teraz dzieje, to jest festiwal wolności. Słychać wszędzie klaksony samochodów, ludzie wyciągają tradycyjne, narodowe flagi, pozdrawiają się symbolami z kampanii opozycji: wiktorią, zaciśniętą pięścią, serduszkiem. Co drugi nosi białą wstążkę, znak poparcia dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta