Tajna inauguracja w obawie przed narodem
Bojąc się społecznej reakcji i demonstracji, Aleksander Łukaszenko zorganizował inaugurację swojej szóstej kadencji prezydenckiej w zamkniętym gronie. Nie poinformował o niej nawet Kremla, jedynego sojusznika, i nie zaprosił rosyjskiego ambasadora. Widzami byli wyżsi rangą urzędnicy oraz dowódcy milicji i wojska. „Prezydent wybrany w niedemokratycznych wyborach nie może zostać uznany za legalnie sprawującego władzę niezależnie od tego, czy zaprzysiężenie będzie potajemne czy oficjalne" – stwierdził polski MSZ. Polska i siedem innych krajów UE (w tym Niemcy) odmówiły uznania Łukaszenki. „Były prezydent Białorusi nie stał się wcale mniej byłym, odwrotnie" – komentował szef litewskiego MSZ Linas Linkevicius. —ru.sz.