Czy sądownictwu grozi zapaść
Mimo epidemii wymiar sprawiedliwości działa. Sytuacja nie jest jednak dobra. Konieczne są szybkie zmiany. AGATA ŁUKASZEWICZ
Sądy robią, co mogą, ale sytuacja nie napawa optymizmem. Rozpraw jest mniej, bo wokandy bywają krótsze ze względu na przerwy i częstą dezynfekcję sal rozpraw. Zdalne postępowania są prowadzone rzadko. Powód to możliwości techniczne sądów i osobowe sędziów. W sądach przybywa spraw pocovidowych – np. osób, które odmawiają przyjęcia mandatów za brak maseczek – gospodarczych czy pracowniczych. Sądy muszą jednak funkcjonować, dlatego czekają na zmiany.
Joanna Bitner, prezes SO w Warszawie, Rafał Terlecki, prezes SO w Gdańsku, Krzysztof Kurosz, prezes SR Łódź Śródmieście, Maciej Strączyński, prezes SO w Szczecinie, oraz Wojciech Łukowski, prezes SO we Wrocławiu, wymienili się doświadczeniami w zarządzaniu sądami w czasie epidemii. Spotkanie podzieliliśmy na dwa etapy. Pierwszy to diagnoza: jak wygląda sytuacja w konkretnych sądach po pół roku pandemii. I drugi – zmiany systemowe, szybkie poprawki itd.
Nie jest źle. Diagnoza po pół roku pandemii
Joanna Bitner, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie
Sądy starają się pracować zwyczajnie, tak jak w zeszłym roku. Nie udaje się jednak osiągnąć podobnych wyników z powodu obowiązujących reżimów sanitarnych. Na wokandach nie można zmieścić tylu spraw, bo potrzebne są przerwy na dezynfekcje. Świadkowie są wzywani na określoną godzinę i w efekcie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta