Dobry papież i źli bojarzy
JAN MACIEJEWSKI Wielu ludzi polskiego Kościoła zachowuje się jak zarządzający masą upadłościową, w której pamięć o polskim papieżu jest ostatnim znaczącym aktywem. Ale istnieje granica, do której można oddzielać głowę od reszty ciała, papieża – od Kościoła, któremu przewodzi.
Wszystko, co się dzieje, rozkład sił roboczych, ich wydajność dzienna, sprawność poszczególnych oddziałów, jest przedmiotem dokładnego, fachowego studium. Harmonogramy wskazują od razu każde zaniedbanie; niezmiernie sumiennie – aż za sumiennie – prowadzone statystyki dają doskonałą kontrolę całości przedsiębiorstwa, jego rentowności, braków i w ogóle wszystkiego, czego dyrektor może potrzebować". Wbrew pozorom nie jest to fragment reportażu wcieleniowego poświęconego pierwszemu dniu na etacie w korporacji, tylko fragment sprawozdania napisanego w 1935 r. przez o. Józefa Bocheńskiego po wizycie w Niepokalanowie. Osiedlu, fabryce i klasztorze franciszkańskim w jednym, a założonym przez św. Maksymiliana Kolbego. Centrum największego konsorcjum medialnego w tej części Europy, posiadającego własną radiostację, flotę ciężarówek kolportujących setki tysięcy egzemplarzy kilku wydawanych tam tytułów.
Gdyby nie wybuch wojny, powstałyby tam również lotnisko i telewizja. „Niepokalanów był dziełem geniusza – pisał Bocheński – czyli, skoro idzie o sprawy religijne, świętego (święty jest geniuszem w dziedzinie religii)". A więc nie bezwzględnego menedżera, tylko człowieka, który sześć lat po powstaniu tamtego tekstu poprosił esesmana w Auschwitz o możliwość zastąpienia w celi śmierci głodowej współwięźnia Franciszka Gajowniczka.
Po...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta