Najwyraźniej był ministrem...
Nie gromadźcie się, o nie! W sądach zwłaszcza.
Tak się składa, że są w Polsce całkiem duże sądy. Rozumiem przez to zarówno sądy o sporym obszarze właściwości, jak i te, w których orzeka kilkudziesięciu sędziów albo budynków sądów jest więcej niż jeden. Te wszystkie okoliczności powodują wiele logistycznych wyzwań, ale chcę skupić się na jednym: sędziowie w dużych sądach się często nie znają. Znają się doskonale na przepisach i orzecznictwie, znają zapewne nazwiska swoich przełożonych czy autorów obszernych komentarzy, ale bywa, że nie znają siebie nawzajem.
Czasami nie znają się, bo karniści są w innym budynku niż cywiliści, albo sędziowie wydziału rodzinnego są na innym piętrze niż ci z gospodarczego. To często pokłosie sytuacji lokalowej wymiaru sprawiedliwości z przełomu wieków, gdy sądy przestały się mieścić w swoich siedzibach i zaczęły wynajmować rozmaite powierzchnie „na mieście".
Sąd w budynku wielofunkcyjnym, z centralą związków, studiem tatuażu i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta