Rozpacz i nadzieja
„Niebo o północy" George'a Clooneya to historia o przełamywaniu samotności.
Kiedy George Clooney w 2019 r. zaczynał ekranizować powieść Lily Brooks-Dalton „Dzień dobry, północy" film wydawał się dystopijnym obrazem science-fiction. Krzykiem w obronie niszczonej Ziemi, bezmyślnie zatruwanego środowiska naturalnego.
– Zaczynając w Netfliksie rozmowy, powiedziałem: „To jest trochę medytacji, trochę scen akcji, ale też refleksja nad tym, że jeśli przez najbliższych 30 lat będziemy żyli w nienawiści, jaką budują autorytarni przywódcy w Stanach Zjednoczonych i wielu krajach, zniszczymy wszystko – mówi Clooney. – Ale już siadając w
pandemii do montażu, zrozumiałem, że katastroficzny temat stał się naszą rzeczywistością, bo chciałem też opowiedzieć o izolacji, niemożności komunikowania się, o tęsknocie za dotykiem, za poczuciem bliskości. Wreszcie o poczuciu straty. Dziś rozmawiamy na zoomach, nie możemy spotkać się w święta, nie pozwalamy dzieciom chodzić do szkoły. Nasza opowieść stała się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta