Musimy być gotowi na maraton pomocy
Rodzinom ukraińskim zależy, aby dzieci jak najszybciej rozpoczęły naukę, żeby poczuły normalność. Po traumie, którą te dzieciaki przechodzą, muszą poczuć, że znów normalnie żyją – mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.
Pani prezydent, ilu uchodźców wojennych z Ukrainy dotarło dotąd do Łodzi?
Nie jestem w stanie dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Według moich szacunków może to być od 15 do 20 tys. Nie więcej. Mogę to szacować po liczbie osób, które do tej pory się zarejestrowały. Wydajemy paczki pomocowe i tam staramy się prowadzić ewidencję osób, które je odbierają.
Jak na zbawienie czekamy na tymczasowy numer PESEL, bo wtedy to zmusi uchodźców, którzy pozostaną na naszym terenie, a będą chcieli nadal otrzymywać pomoc, do rejestracji. A wtedy będziemy mieli oficjalne dane.
Przed działaniami wojennymi mieliśmy w Łodzi 60–80 tys. pracowników z Ukrainy. Część z nich wyjechała na wojnę, część wyjechała i wróciła do nas już z całymi rodzinami. Samych uchodźców wojennych – jak szacuję choćby po liczbie dzieci zapisanych do szkół, a tych już jest ponad 1100 – myślę, że jest pomiędzy 15 a 20 tys.
Ile jest punktów pomocowych w mieście dla uchodźców? Dają radę? Są wolontariusze i potrzebne tam rzeczy?
Ciągle jest ich jeszcze zbyt mało. Jest jeden punkt recepcyjny, który prowadzi wojewoda. My też uruchomiliśmy swój punkt pomocowy i wspieramy te uruchomione przez samych Ukraińców. Mamy też pięć punktów w szkołach, gdzie przyjmujemy zapisy dzieci, ale też...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta