Czwarty krzyżyk Unii
Gdyby UE była człowiekiem, w swoje 30. urodziny zrobiłaby bezpardonowy bilans sukcesów.
Trudno znaleźć w historii europejskiej wspólnoty akt prawny o znaczeniu donioślejszym niż traktat z Maastricht, podpisany w lutym 30 lat temu. To on jest fundamentem Unii Europejskiej w obecnej formie.
Gdyby UE była człowiekiem, w swoje trzydzieste urodziny zapewne zrobiłaby bezpardonowy bilans minionych dekad, tak jak zwykle czynią jubilaci w okrągłą rocznicę. I choć z oczywistych względów nie jest zdolna do takich refleksji (a może i całe szczęście, bo rzadko bywają satysfakcjonujące), to my, Polacy i mieszkańcy Unii, zastępujemy ją w tym każdego dnia. Wracamy myślą do maja 2004 r., kiedy nasze państwo stało się jej częścią. Wspominamy, jakie nadzieje, obawy i oczekiwania towarzyszyły nam w tamtym czasie i dywagujemy, które z nich się ziściły. Jako naród malkontencki szczególnie lubujemy się w roztrząsaniu rozczarowań. Obecna władza umiejętnie podsyca takie nastroje, a jej narracja grozi „rozmyciem” w społecznej świadomości, czym właściwie jest Unia i jakie są jej pierwotne założenia.
Na szczęście, dotarcie do tych informacji nie jest trudne – wystarczy zapoznać się z traktatem z Maastricht, nazywanym też traktatem o Unii Europejskiej (TUE). Dlaczego jednak, skoro w liczącej kilkadziesiąt lat historii Unii podpisano wiele aktów prawnych, właśnie temu nadano tak zobowiązującą nazwę? Zapewne nie tylko dlatego, że 7 listopada 1993 r. dosłownie powołał on do życia Unię Europejską pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta