Dlaczego Putin nie zaatakuje Ukrainy
Czołowe zachodnie ośrodki analityczne i największe media poważnie pomyliły się w przewidywaniu rozwoju sytuacji na Wschodzie. Na szczęście nie tylko one.
Zamiary Kremla względem Ukrainy od lat były przedmiotem analiz i polem starcia między zwolennikami – w uproszczeniu – historycznego podejścia do rosyjskiego imperializmu, który czeka tylko na okazję do odbudowy swej potęgii, a tymi, którzy patrzyli na działania Moskwy przez pryzmat współczesnego zglobalizowanego świata i pragmatyzmu. W optyce tych drugich Rosja wykonywała agresywne gesty po to, by uzyskać lepszą pozycję przetargową, zmusić przeciwników do ustępstw, ale po siłę militarną sięgać nie zamierzała.
Wojny nie będzie
Przykładów tej drugiej argumentacji w ostatnich tygodniach nie brakuje. „Alarmując niczym w 1775 r. Paul Revere kolonistów o nadchodzących Czerwonych Płaszczach (brytyjskich żołnierzach – red.), Biały Dom ostrzega, że nadciąga wojna w Ukrainie" – kpił jeden z czołowych analityków think-tanku The Atlantic Council w tekście opublikowanym ledwie tydzień z okładem przed wejściem rosyjskiej armii do Ukrainy. „Putin wie, że zbrojny atak czy jakiekolwiek agresywne użycie siły sprawi, że szansa osiągnięcia wyznaczonych priorytetów będzie mniejsza niż wylądowanie astronauty na słońcu" – dowodził Harlan Ullman.
Priorytety, o których pisał w swoim artykule Ullman, sprowadzały się do powrotu w Europie systemu bezpieczeństwa sprzed 25 lat. Wycofanie sił i systemów rakietowych NATO z terytoriów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

