Na naszych oczach rodzi się naród
Czemu wśród osób rządzących w Warszawie nie narodziło się podejrzenie, że Orbán jest wierniejszy nie względem nich, lecz swojego nauczyciela w Moskwie, i że nie tyle reprezentuje interesy Warszawy w Moskwie, ile odwrotnie – Moskwy w Warszawie?
Drogi Laci,
Kiedy u nas Prawo i Sprawiedliwość (PiS) doszło do władzy, prawdziwy wódz tego politycznego obozu Jarosław Kaczyński osobiście wołał do zebranych tłumów: „Będzie tu jeszcze w Warszawie – Budapeszt!". Potem natomiast rządząca w Polsce polityczna elita to u Was, nad Dunajem szukała rozwiązań i nowych programów. To tam znajdowała się ta studnia, z której stale czerpano nieliberalne pomysły i rozwiązania. Aż doszło nawet do swego rodzaju pielgrzymek zmierzających w kierunku Viktora Orbána.
Tak narodziła się oś Budapeszt–Warszawa, którą później węgierski premier, gdy już przeniósł siedzibę do dawnego klasztoru, przy wsparciu Marine Le Pen, Érica Zemmoura, Matteo Salviniego czy Mateusza Morawieckiego próbował zamienić w sojusz karmelicki. Raz spotkali się w Warszawie, potem przy większym nagłośnieniu w Madrycie. Wyglądało na to, że rodzi się nowy europejski nurt, że mamy do czynienia z poważnym eurosceptycznym ugrupowaniem, o czym głośno mówiono w Brukseli i innych europejskich stolicach.
I wtedy przyszła agresja Putina, uderzenie w niepodległą Ukrainę. Rozpoczęła się nowa, brutalna wojna, pełna ofiar i uchodźców. Wkroczyliśmy w nowy historyczny etap, albowiem natychmiast stało się jasne: 24 lutego br., od momentu wybuchu wojny z Ukrainą mamy nowy rozdział w polityce światowej, a nie tylko w naszych stosunkach z Rosją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)