Afrykańska misja weselnego wuja
Powieści podpisane więcej niż jednym nazwiskiem to okazy rzadkie. Zazwyczaj jest to literatura eksperymentalna albo też wprawki mniej doświadczonych autorów, którym asystują starzy wyjadacze (np. wspólnie napisany thriller przez Jamesa Pattersona i prezydenta Billa Clintona) oraz książki pisane na podstawie scenariuszy filmowych. Literacko są zazwyczaj nierówne albo po prostu niedorobione.
„Biały ląd" to wyjątek od reguły. Pomimo trzech autorów jest to powieść spójna i jednorodna. Mało tego – w swoim gatunku udana, przebojowa i wciągająca. Stoją za nią Łukasz Błaszczyk, Paweł Sajewicz i Marek Wełna (wszyscy z roczników osiemdziesiątych). Dwóch pierwszych to twórcy po debiutach prozatorskich, Sajewicz ma nawet więcej tytułów w dorobku. Marek Wełna jest za to lekarzem i to on był pomysłodawcą fabuły. Dość oryginalnej nawet jak na dzisiejszy renesans estetyki najntisowej i opowieści transformacyjnych.
Jest rok 1998. Polska stoi jedną nogą w NATO i zaczyna negocjacje z UE. Jednocześnie przemoc kwitnie, gangi strzelają, a służby się uwłaszczają na narodowym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
