Nierówna walka z Fideszem
Węgry są obecnie najbardziej nieliberalnym państwem UE. A partia rządząca robi wszystko, by utrudnić opozycji uczciwą rywalizację w wyborach – pisze polityczka.
Na początku marca na Węgrzech pojawiły się nowe plakaty. Widnieje na nich hasło „Ocalmy pokój i bezpieczeństwo Węgier!” oraz premier Viktor Orbán patrzący w dal z pewnym siebie, zdecydowanym wyrazem twarzy. Nie bez powodu jest on podobny do Wołodymyra Zełeńskiego, ukraińskiego przywódcy wojennego.
Plakat pojawił się dziesięć dni po ataku Rosji na Ukrainę – wydarzeniu, które zdominowało narrację kampanii wyborczej partii politycznych przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech, które odbędą się 3 kwietnia. Po rozpoczęciu przez Putina paskudnej wojny wszyscy na Węgrzech się spodziewali, że spowoduje ona spadek poparcia dla rządzącej partii Fidesz.
Niegdyś antyrosyjski Viktor Orbán w ostatniej dekadzie zwrócił się w stronę Putina, zacieśniając więzi wykraczające poza nasz węgierski interes narodowy. Potajemnie uzgadniając z Putinem budowę dwóch nowych elektrowni atomowych, zawierając nieprzejrzyste umowy gazowe i zapraszając rosyjski „bank szpiegów” do Budapesztu – mimo protestów opozycji i zachodnich sojuszników Węgier – Orbán przekonywał, że można tańczyć między Rosją a UE. Media kontrolowane przez Fidesz od lat stosują prorosyjską strategię komunikacyjną – często rozpowszechniają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta