Religia w polityce. Polska jak Izrael i USA
Czy laicyzacja społeczeństwa sprawi, że religia i sprawy wiary przestaną mieć znaczenie w polskiej polityce? Przykłady Izraela i Stanów Zjednoczonych pokazują, że wcale tak być nie musi.
Donald Tusk, który objeżdża całą Polskę, próbując pozyskać sympatyków dla opozycji, w ubiegły piątek w Stargardzie zapowiedział: „nie ma innej drogi niż jednoznaczne, natychmiast po wygranych wyborach, przeprowadzenie procesu oddzielenia Kościoła od państwa ze wszystkimi tego skutkami". Przekonywał, że ogół wierzących trzeba oddzielić od instytucji, która dzisiaj „w dużej mierze złożona jest z funkcjonariuszy władzy". Ta deklaracja przewodniczącego PO, choć moim zdaniem opiera się na fałszywej diagnozie rzeczywistości, paradoksalnie przypomina, że w błyskawicznie laicyzującym się społeczeństwie Kościół pozostaje istotnym elementem polityki, a stosunek do religii będzie wpływał na decyzje wyborców.
Znaczący jest sposób sformułowania zarzutów – Kościół został oskarżony o to, że „porzucił społeczeństwo" i w pewnym sensie zaniedbał swoje obowiązki wobec ludzi na rzecz obowiązków wobec prawicy. To pokazuje, że Tusk ma świadomość, iż nawet jeśli elektorat PO staje się coraz bardziej antyklerykalny, wcale nie oznacza to utraty więzi z religijnością czy Kościołem. Polskie przeżywanie katolicyzmu łączy w sobie od dawna antyklerykalizm nie tylko z zachowaniem rytuałów, ale i z autentyczną religijnością. Niechęć do liderów instytucji zaś niekoniecznie przekłada się na zerwanie z nią.
To zresztą jest jeden z powodów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta