Reguła ślepej kury
Remis z Holandią w Rotterdamie został przyjęty jako sukces reprezentacji Polski. Czy rzeczywiście jest powód do radości?
Po ostatnim gwizdku polscy piłkarze cieszyli się, jakby to oni wygrali. Trochę to dziwi, że satysfakcję daje im coś, co nie jest pełnią szczęścia.
Przecież prowadzili 2:0 i stracili tę przewagę w cztery minuty. To chyba nie jest powód do radości. Mogli się tylko cieszyć z cudzego nieszczęścia, jakim było niewykorzystanie przez Memphisa Depaya rzutu karnego w ostatniej minucie.
Bez pieszczot
Kiedy 24 marca reprezentacja rozgrywała ze Szkocją swój pierwszy mecz pod wodzą Czesława Michniewicza, jedenastka wykonywana w 94. minucie przez Krzysztofa Piątka dała nam remis 1:1. I tylko on został zapamiętany.
Polacy muszą na sukces solidnie pracować, biegając i walcząc fizycznie, narażając się na żółte kartki. Dzieje się tak dlatego, że nie są zawodnikami, którzy pieszczą piłkę, imponują dryblingami, mijają przeciwników, w ogóle ich nie dotykając, a bramki zdobywają po przygotowywanych misternie akcjach, składających się z wielu podań....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta