Czy Polska chce sojuszu z Niemcami
Nie rozumiem logiki działania władz w Warszawie – przyznaje Arndt Freytag von Loringhoven, ambasador RFN.
Pańska nominacja na ambasadora Niemiec w Warszawie wzbudziła wiele kontrowersji z uwagi na postać ojca, który był w bunkrze z Hitlerem w ostatnich dniach życia Führera. W tamtym czasie w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” tłumaczył pan jednak, że ojciec był patriotą, któremu takie zachowanie dyktowała powinność wobec ojczyzny. Po dwóch latach pobytu w naszym kraju zmienił pan zdanie w tej sprawie?
Nie zmieniłem zdania, bo już przed przyjazdem do Polski zagłębiłem się w historię niemiecko-polskich relacji i byłem świadom skali niemieckiej winy. Nie potrzebowałem więc żadnego sygnału. Przez cały okres dorastania rozmawiałem też o tym wiele razy z ojcem. Starałem się zrozumieć, co zrobił on i jego koledzy, jakie były ich motywacje. Przed przyjazdem do Polski miałem więc te sprawy głęboko przemyślane. Zaskoczyła mnie natomiast wszechobecność historii w Polsce. Wcześniej jako dyplomata pracowałem w trzech innych krajach sąsiadujących z Niemcami: Francji, Belgii i Czechach. Nigdzie jednak nie spotkałem się z podobną wszechobecnością historii. W Niemczech istnieje ukształtowana świadomość dokonanych przez III Rzeszę zbrodni. Dotyczy to szczególnie Holocaustu, a zwłaszcza Auschwitz. Natomiast takie miejsca jak Palmiry, Michniów czy warszawska Wola nie są w naszej świadomości tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta