W takiego Boga ja też nie wierzę!
Dzisiejsze chrześcijaństwo nie łączy się już z żadnymi interesami, które mogłyby pociągnąć je znów na dno. Może być na powrót sobą: przewrotem i skandalem.
Galopująca sekularyzacja wprawia w przerażenie nie tylko hierarchię Kościołów wszelkich religii, ale i wiernych ukształtowanych w społeczeństwach, które już nie istnieją, choć wciąż dominują nad światem puste – nieraz od dawna zrujnowane – mury pradawnych świątyń. Nawet „mało-wiernych”, bo – obojętnie czy jesteś chrześcijaninem, czy hinduistą albo kimkolwiek – można zaniedbać pobożne praktyki i świątynne ofiary, ale zarazem zachować niewzruszoną od pokoleń pewność, że wciąż istnieje potężna, choć nieraz lekceważona i wyśmiewana instytucja, która gwarantuje stałość reguł moralnych i przypomina o cnotach, na których wspiera się społeczeństwo. Gwałcimy je na co dzień jak świat długi i szeroki, ale przynajmniej mamy gdzie się odwołać w swym uświęconym faryzejstwie wyrastającym z przekonania, że człowiek musi się czegoś bać, bo inaczej upadnie mores i autorytety.
Ten proces i ta obawa o przyszłość dotyczą nade wszystko chrześcijaństwa, bo nabrało liberalizmu i od stu lat z górą nie odwołuje się już bezpośrednio do karzącej represji państwa, a jednocześnie wyznawane jest w krajach światowej czołówki cywilizacyjnej. Lęk o przyszłość religii jest jednak wspólny: wraz z rozwojem cywilizacyjnym, poziomem życia i konsumpcji upada wiara w bóstwo, jakkolwiek je nazywamy i jakkolwiek się do niego modlimy.
Metabolizm i metafizyka
Rozmaicie usiłują...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta