Po co Katarowi mundial
Kraj ten przez sport buduje wpływy, poleruje wizerunek i oznacza swe miejsce na politycznej mapie świata. Mundial, który zacznie się za miesiąc, to zwieńczenie tych starań, a może także krok w kierunku organizacji letnich igrzysk olimpijskich.
Podobno wszystko zaczęło się od kolarstwa. Legenda o narodzinach katarskiej miłości do sportu głosi, że emir pewnego upalnego lata zobaczył podczas pobytu na Lazurowym Wybrzeżu kolorową grupkę kolarzy. – Cóż to takiego? – miał zapytać jednego z członków świty. Usłyszał, że właśnie ogląda Tour de France i bez wahania oznajmił, że musi mieć coś takiego u siebie. Tak pośrodku pustyni narodził się Tour of Qatar.
Później nad Zatoką Perską odbywały się mistrzostwa świata w tenisie stołowym, podnoszeniu ciężarów, pływaniu, piłce ręcznej, boksie, kolarstwie, gimnastyce artystycznej czy lekkiej atletyce. To zestaw o olimpijskim wymiarze. Katarczycy starali już o igrzyska w 2016 i 2020 roku, ale wówczas przegrywali w przedbiegach. Teraz nawet szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomas Bach traktuje ich zakusy coraz poważniej.
Gospodarz światowej klasy
Kolarstwo, wbrew legendzie, nie było pierwsze. Wielki tenis pojawił się w Katarze już w 1993 roku, a turniej wygrał Niemiec Boris Becker. Dziś zawody mężczyzn mają skromną rangę ATP 250. Mocno natomiast urósł turniej kobiet, którego pierwsza edycja odbyła się osiem lat później. Teraz to już turniej WTA 1000 – jest takich w kalendarzu tylko osiem – a ostatni wygrała Iga Świątek. Golfiści, czyli przedstawiciele innej prestiżowej dyscypliny, zadebiutowali w Katarze w 1998 roku.
Dziś kraj...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta