Lula ratuje brazylijską demokrację
Legendarny lider lewicy pokonuje niewielką większością prawicowego populistę Bolsonaro i po 12 latach znów zostaje prezydentem.
Jair Bolsonaro odchodzi tak, jak rządził: w złym stylu. We wtorek, blisko dwa dni po ogłoszeniu przez komisję wyborczą (TSE), że zwycięzcą (50,9 proc. do 49,1 proc.) wyborów prezydenckich jest kandydat Partii Pracujących (PT) Ignacio Lula da Silva, przywódca populistycznej skrajnej prawicy wciąż nie uznał swojej porażki. Jego współpracownicy twierdzą, że w noc wyborczą najpierw pojechał z żoną Michelle wyspać się w Granja do Torto, letniej rezydencji prezydentów na przedmieściach Brasilii, po czym wrócił do swojej oficjalnej siedziby Palacio da Alvorada w stolicy.
Blokady dróg
Tego czasu nie stracili jednak zwolennicy Luli. Już w nocy z niedzieli na poniedziałek przywódcy świata pospieszyli z uznaniem wyboru nowego prezydenta. Joe Biden, a po nim i Emmanuel Macron osobiście zadzwonili do 77-letniego polityka. Listy gratulacyjne przyszły od Rishi Sunaka i Olafa Scholza. A także Władimira Putina i Wołodimira Zełenskiego. Andrzej Duda wysłał pismo do Luli w poniedziałek popołudniu, dzięki czemu uniknął katastrofalnego błędu sprzed dwóch lat, gdy zwlekał z uznaniem zwycięstwa Joe Bidena, co potem zaciążyło na stosunkach polsko-amerykańskich. Choć snuł w przeszłości plany budowy z Bolsonaro i Viktorem Orbánem aliansu ugrupowań populistycznej prawicy i zamierzał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta