Życie w poprzek
Nazywanie ludzi „symetrystami” pokazuje, jak często różnice polityczne w Polsce postrzega się w kategoriach wojennych – pisze tłumacz i poeta.
Pojęcie „symetryzmu” puszczono w obieg, kiedy w 2015 roku PiS doszło do władzy. Odtąd komentatorzy polityczni będący w opozycji zarzucają rzekomym „symetrystom”, że osłabiają ich obóz. Że krytykują PO na równi z rządzącą Zjednoczoną Prawicą, nie uważają tej drugiej za najszkodliwszą i wobec obu partii pozostają tak samo na dystans.
To zgadzałoby się z obrazem symetrii – ale nie z rzeczywistością. Dowód dają osoby najsilniej kojarzone z „symetryzmem”. Tygodnik „Kultura Liberalna” przyjął wprawdzie motto „Ze środka widać najwięcej”, jednak autorzy z tego kręgu nie pragną utrzymywać splendid isolation. Krytykują za to rozumowanie kategoriami dwóch tylko partii, dwóch możliwości będących do wyboru.
Pluralizm symetryzmu
„PiS boi się pluralizmu jak diabeł wody święconej” – tak w 2017 roku na łamach „Kultury Liberalnej” stwierdzili socjolożka Karolina Wigura i historyk prawa Jarosław Kuisz. Większy pluralizm życia politycznego i myślenia przyhamowałby ich zdaniem wahadło wyborczych zwycięstw PO albo PiS, które się samo napędza. Stworzyłby też stabilniejszą demokrację. Nie pytali oni więc o zgodę na obecną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
