Emocje zostawmy z boku
Żyjemy w kraju tak skłóconym, że każda impreza, w tym też Igrzyska Europejskie, przez jednych oceniana jest jako wielki sukces, a inni próbowali uznać ją za kompromitację – mówi Janusz Kozioł, wiceprezes spółki Igrzyska Europejskie’2023, pełnomocnik prezydenta miasta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej.
Czy już wiadomo, ilu kibiców przyjechało na Igrzyska Europejskie do Krakowa i Małopolski?
Na tę chwilę mogę odnieść się tylko do Krakowa i miast Małopolski. Na tę imprezę przyjechało ponad 180 tys. widzów, ale nie zapominajmy, że igrzyska odbywały się również poza terenem naszego regionu. Od Wrocławia przez Śląsk po Rzeszów. Nie jestem w stanie określić, ile w sumie osób przyjechało, by w tych wszystkich miejscach oglądać zmagania sportowców.
Co można było zrobić lepiej, by kibiców było więcej? Wiele zmagań w trakcie IE oglądała tylko garstka kibiców, choć były i takie obiekty, gdzie publiczność była bardziej liczna.
Ktoś, kto w swoim życiu obserwował takie imprezy jak igrzyska olimpijskie, dobrze wie, że jak się wykupuje całodzienny karnet, to kibic nie idzie obserwować imprezę przez cały dzień, tylko wybiera te pory, gdy startuje jego rodak, rodaczka albo przychodzi na finał danej dyscypliny. Cały dzień trudno wysiedzieć na trybunach. Ja powiem tak, nie spodziewałem się, że ta frekwencja będzie aż tak dobra. Na przykład w takich dyscyplinach jak łucznictwo czy tenis stołowy nie przewidywaliśmy, że trybuny mogą być zapełnione. A dyscypliny, które pobiły wszelkie rekordy, to przede wszystkim teqball (połączenie tenisa stołowego z piłką nożną), który rozgrywano na Rynku i wywoływał tak duże emocje, że w piątkowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta