Sprzętowa drożyzna bije w zakupy polskiej armii
W koszu lądują plany wojskowych wydatków, bo wielki popyt na broń wywrócił układane latami kosztorysy. Na rynku decyduje dostępność broni, a ta potrafiła podrożeć w ciągu kilku lat i dwukrotnie.
Drożeje broń importowana i produkowana w kraju. Najprostszy oręż – karabinki MSBS Grot z radomskiego Łucznika podrożały, odkąd w Ukrainie trwa wojna, o niemal jedną trzecią. Ceny najnowszych bojowych wozów piechoty Borsuk z HSW, szacowane kilka lat temu na ok. 25 mln zł od sztuki, dziś są wspomnieniem. Za prototypy jeszcze przed fazą seryjnej produkcji wozów naszpikowanych elektroniką armia zapłaci ok. 36 mln zł za pojazd. Z kolei wydatki na budowę trzech fregat Miecznik to ścisła tajemnica i sprawa tak drażliwa, że MON boi się podać nowe, nawet przybliżone, szacunki wycen. Miały one kiedyś kosztować w sumie ok. 8 mld zł. Obecnie bardziej prawdopodobna jest kwota co najmniej kilkunastu miliardów złotych.
Kwestia sprzętowych wydatków za sprawą polityki informacyjnej ministra obrony Mariusza Błaszczaka pozostaje sprawą mało przejrzystą. Ciągle nie ma jasności, ile trzeba będzie ostatecznie zapłacić za przygotowywaną od lat budowę tarczy powietrznej krótkiego zasięgu Narew. Wielopoziomowy lotniczy parasol, który ma zbudować wspierana licencjami rodzima zbrojeniówka, w wojskowych planach sprzed dekady miał kosztować ok. 25 mld zł. Dziś oceny ekspertów nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta