Atomowa dyplomacja
Gdy rosyjskie giganty gazowe i naftowe tracą przez sankcje swoją globalną pozycję, to Rosatom wciąż ją umacnia. Postępująca dekarbonizacja świata pozwala Kremlowi wykorzystywać energię jądrową jako narzędzie politycznego wpływu.
Brawa, kłęby dymu, a następnie wciągnięcie na maszt flagi Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) – w taki sposób pod koniec kwietnia uczczono premierową dostawę rosyjskiego paliwa do pierwszej tureckiej elektrowni atomowej powstającej w mieście Akkuyu. Ma to być ostatni krok przed zbliżającym się uruchomieniem siłowni jądrowej. W uroczystości zorganizowanej z tej okazji na ogromnym placu budowy udział wzięli szef MAEA Argentyńczyk Rafael Grossi, dyrektor budującego i zarządzającego elektrownią Rosatomu Aleksiej Lichaczow oraz ówczesny turecki minister energetyki Fatih Dönmez. W świetle kamer i fleszy z uśmiechem na ustach wszyscy trzej złapali się za ręce, co miało symbolizować owocną współpracę.
W tym momencie za plecami mężczyzn na ogromnych telebimach pojawili się klaszczący Władimir Putin oraz Recep Tayyip Erdogan. „Jesteśmy tu razem, by dzielić radość z tego, że Turcja dołączyła do grona państw posiadających energię jądrową” – podkreślił z dumą turecki prezydent. „Ten projekt przyniesie naszym krajom obopólne korzyści ekonomiczne. Wzmocni także nasze wielopoziomowe relacje” – przekonywał z kolei Putin. Akkuyu to obecnie jeden z najważniejszych projektów Rosatomu poza granicami Rosji. Niejedyny, bo kontrolowany przez Kreml koncern ma swoje interesy na całym globie, nawet w USA.
Uniwersalny sklep
Od początku inwazji na Ukrainę Zachód nałożył na Rosję kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta