Nie ma żadnej monstrualnej afery wizowej
Czasy beztroskiego płynięcia w głównym nurcie i niebrania odpowiedzialności za państwo, czasy wyłącznie oczekiwania na dyrektywy z Berlina czy Brukseli nie wrócą – były szef MSZ odpowiada prof. Romanowi Kuźniarowi.
We wtorek ukazał się w „Rzeczpospolitej” kolejny artykuł prof. Romana Kuźniara atakujący rządzących („Roman Kuźniar: Megaafera ze sprzedawaniem wiz to nie wypadek przy pracy. Winny jest system PiS”). Używając słownictwa z niesławnego tygodnika nihilistycznego, Kuźniar popełnił paszkwil na temat działania Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Pretekstem ataku jest oczywiście ujawnienie w resorcie kilkuset przypadków niewłaściwego wydawania wiz wjazdowych do Polski. Ten problem stał się dogodną w kampanii wyborczej pożywką do snucia narracji o olbrzymiej korupcji i międzynarodowym skandalu. Kuźniar powtarza nieprawdziwą tezę o megaaferze. Zachowuje się jak aktywista polityczny opozycji, a nie uniwersytecki profesor. Język inwektyw, kłamliwe tezy, brak argumentów merytorycznych oraz brak odniesienia się do faktów i dat raczej zniechęca do polemiki z tak trywialnym tekstem. Jednak pokuszę się o skorygowanie kilku zarzutów Kuźniara.
Pseudopolitologiczna narracja
Nie mamy do czynienia z monstrualną aferą. W kilku konsulatach i w ich otoczeniu wykryto nieprawidłowości w procedurze wydawania wiz. Nie jest prawdą, że polskie wizy były wypisywane gdzieś na afrykańskich straganach. W kilku przypadkach są podejrzenia o praktyki korupcyjne. To nie dziennikarze wykryli te problemy. Od wielu miesięcy toczą się w tych sprawach kontrole i śledztwa. Winnych zawieszono, zwolniono lub odwołano z ważnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta