Nie poświęcamy wystarczająco dużo uwagi własnym decyzjom
Często wyborcy kierują się emocjami, prostymi – żeby nie powiedzieć prymitywnymi – sympatiami ideologicznymi. Tak dzieje się nie tylko w Polsce – mówi prof. Jan Garlicki, socjolog i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zagadnienia na pograniczu gospodarki i życia społecznego są częściej wymieniane w czasie tej kampanii wyborczej niż w poprzednich. Czy wykorzystywanie ekonomii do propagandy jest powszechnym zjawiskiem w świecie?
To zależy od kraju. W Stanach Zjednoczonych na przykład prezydent miał lepsze notowania, jeśli jego rządom towarzyszyła dobra koniunktura, to zwiększało szanse na reelekcję. W Polsce przez wiele lat tematyka gospodarcza była na dalszym planie. A teraz jest używana propagandowo, choćby w pytaniach referendalnych. Przykładem jest referendalne pytanie o wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw. Prof. Jan Czekaj napisał w „Rzeczpospolitej”, że takich przedsiębiorstw jest kilkanaście. Jest to więc pytanie o nic. Gdyby rządzący chcieli dowiedzieć się, co ludzie myślą, to mogliby zapytać o spółki Skarbu Państwa. Tych jest więcej. Wówczas moglibyśmy sobie przypomnieć sprzedaż Lotosu zdecydowanie poniżej wartości dla Saudyjczyków czy przekazanie sieci stacji benzynowej węgierskiemu MOL, który ma udziałowca rosyjskiego. Pytanie o spółki Skarbu Państwa wyborcy mogliby też skojarzyć z ich upartyjnieniem. To byłoby interesujące pytanie: czy ludziom przeszkadza takie zarządzanie majątkiem publicznym, czy już nie.
Do tej pory mówiono, że Polska się ustrzegła oligarchów, czy to jest jakaś nowość...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta