Rynek jest trudny, czeka nas „deweloperka dwóch prędkości”
Nie widzę argumentów przemawiających za tym, by budowanie mieszkań miało być tańsze. Przeciwnie, koszty mogą rosnąć – mówi Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Dane rynkowe cały czas pokazują, że deweloperzy sprzedają więcej, niż wprowadzają do ofert, ta nierównowaga podaży i popytu to jeden z powodów wzrostu cen mieszkań. Rynek zastanawia się, skąd ta ostrożność, niechęć czy też niemożność, jeśli chodzi o zwiększanie inwestycji mieszkaniowych... Jak ta kwestia wygląda z punktu widzenia rynku budowlanego?
Zacznijmy od tego, że budownictwo mieszkaniowe to wąski segment całego rynku budowlanego, mniej więcej 20 proc. W ostatnich latach mniej więcej za 60 proc. budowanych mieszkań odpowiadali deweloperzy, a za pozostałe inwestorzy indywidualni stawiający domy. Zatem segment deweloperski to mniej więcej 10 proc. polskiego rynku budowlanego. W tym segmencie dzieje się bardzo dużo. Od kwietnia, maja widzimy poprawę nastrojów i konsekwentny, choć stopniowy wzrost inwestycji uruchamianych przez deweloperów. Trzeba jednak bardzo wyraźnie podkreślić, że stan jest bardzo daleki od euforii, a firmy uruchamiają inwestycje bardzo ostrożnie.
Popyt na mieszkania pochodzi tradycyjnie z dwóch głównych źródeł. Obserwujemy obecnie ożywienie, jeśli chodzi o kredyty mieszkaniowe, co jest związane z dezinflacją, która oznacza, że nasze wynagrodzenia będą rosły prawdopodobnie w szybszym tempie, z perspektywą obniżek stóp. Mamy też program „Bezpieczny kredyt 2...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta