Wyborcze straszenie likwidacją państw narodowych
Wbrew ostrzeżeniom polskiego premiera, w praktyce jakiekolwiek głosowanie Parlamentu Europejskiego w sprawie traktatów UE znaczy niewiele.
Kiedy mogło się wydawać, że prymitywny szowinizm kampanii wyborczej osiągnął już swój szczyt, premier wzbił się jeszcze wyżej, apelując o czujność 12 października, kiedy – jak mówił – Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego będzie „głosować za przyjęciem zamian traktatowych”, jakoby prowadzących „de facto do likwidacji państw narodowych”.
Z pewnością wiedział, że to, co mówi, całkowicie mija się z prawdą. Ale – co taktycznie ważniejsze dla PiS – wypowiedź ta dobrze wpisuje się w dążenie do polaryzacji (lub szczucia, jak to określa opozycja) społeczeństwa oraz wykorzystywania niewiedzy i stereotypów elektoratu od dawna skrzętnie pielęgnowanych przez rządowe media.
Surrealistyczna wypowiedź premiera
W taktyce tej nie ma nic odkrywczego. Zawsze jedną z najskuteczniejszych technik populistycznych demagogów było kreowanie wyimaginowanego wroga, aby skonsolidować poparcie dla tych, którzy mają od niego wybawić społeczeństwo. Wrogów prawicowej i lewicowej ekstremy ubiegłego wieku – Żydów, kułaków, intelektualistów – teraz zastąpiono „brukselską biurokracją” i „Berlinem”. Ich eliminacja oczywiście musi prowadzić do wystąpienia z Unii, zaburzenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta