USA stać na trzy fronty, nie czwarty
Największym zagrożeniem dla utrzymania potęgi Ameryki na świecie nie jest wojna w Ukrainie, konflikt na Bliskim Wschodzie i obrona Tajwanu, ale powrót Trumpa do władzy.
Nie tak to miało wyglądać. Po zdobyciu Białego Domu jesienią 2020 roku Joe Biden starał się wygaszać zaangażowanie Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Chciał dzięki temu móc lepiej skoncentrować się z jednej strony na sytuacji w kraju, a z drugiej na narastającej rywalizacji z Chinami. Wyprowadził więc w kontrowersyjnych okolicznościach amerykańskie wojsko z Afganistanu i ograniczył do minimum zaangażowanie USA w Iraku. Powrócił do rozmów z Iranem o powstrzymanie programu atomowego i nawet spotkał się z Putinem, aby wypracować jakieś modus vivendi we wzajemnych relacjach.
Wydarzenia poza kontrolą Waszyngtonu spowodowały jednak, że Biden, jak pisze tygodnik „The Economist”, stał się „prezydentem wojennym”. W lutym 2022 roku rosyjska inwazja na Ukrainę zmusiła Stany do rosnącego zaangażowania na rzecz wsparcia Kijowa. Atak Hamasu na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta