Nie zabijajmy Grupy Wyszehradzkiej
Dziś Polsce Donalda Tuska i Czechom Petra Fiali nie jest po drodze ze Słowacją Roberta Ficy i Węgrami Viktora Orbána. Ale Grupa Wyszehradzka może jeszcze nam się przydać – pisze politolog.
Naturalną konsekwencją zmiany władzy w Polsce jesienią ubiegłego roku są także zmiany w polityce zagranicznej. Wśród nich to m.in. rosnące wątpliwości co do sensu i możliwości dalszego funkcjonowania Grupy Wyszehradzkiej (V4). Jest to działające od 1991 r. wielostronne forum współpracy międzynarodowej czterech państw: Polski, Republiki Czeskiej, Słowacji i Węgier (do 1993 r., czyli rozpadu Czechosłowacji, działające jako tzw. Trójkąt Wyszehradzki). Obok np. Beneluksu, Rady Nordyckiej, Trójkąta Weimarskiego czy Inicjatywy Środkowoeuropejskiej V4 stanowi jedną z licznych wielostronnych struktur współpracy w Europie.
Podzielona na dwie części
Wspomniane wątpliwości mocno ukazały się przy okazji ubiegłotygodniowego szczytu V4 w Pradze – spotkań najpierw na szczeblu szefów rządów, a później marszałków izb parlamentów. Zwątpienie co do zasadności utrzymywania tego formatu było wyraźnie dostrzegalne przede wszystkim w słowach polskich przywódców, tzn. premiera Donalda Tuska i marszałka Sejmu Szymona Hołowni.
Główną przyczyną jest oczywiście głęboka rozbieżność pomiędzy państwami V4, jeśli chodzi o politykę wobec wojny w Ukrainie po pełnoskalowej agresji Rosji w lutym 2022 r. Grupa Wyszehradzka podzieliła się na dwie części: Polska i Republika Czeska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta