Orkiestra to nie korporacja
Dziś orkiestry szukają dyrygentów gościnnych, żeby zdobywać z nimi nowe doświadczenia – mówi ukraińsko-polski dyrygent Yaroslav Shemet przed debiutem w Operze Narodowej.
Dwudziestoparoletni dyrygent przygotowujący premierę na narodowej scenie to ewenement. Poprzedni zdarzył się prawie pół wieku temu. Teraz jest pan, i to nie debiutant, ale dyrektor artystyczny Filharmonii Śląskiej i Opery Bałtyckiej.
Rzeczywiście można tak powiedzieć.
Co zadecydowało o tak szybkim wejściu do życia muzycznego?
Henryk Czyż mówił, że decydują o tym cztery warunki. Pierwszy – trzeba być dobrze przygotowanym, gdy zadzwoni telefon z propozycją. A trzy kolejne to szczęście, szczęście i szczęście. Gdyby Bruno Walter nie zachorował, nie wiadomo, kiedy objawiłby się Leonard Bernstein. A jeśli chodzi o mnie, po prostu nie pamiętam życia bez muzyki. Zostałem w nie wrzucony, gdy nie miałem jeszcze czterech lat. Od zawsze towarzyszył mi instrument, śpiew, potem orkiestry. Bardzo wcześnie zacząłem dyrygować. Pierwsze zajęcia z dyrygentury miałem jako 11-latek w szkole talentów przy konserwatorium w Charkowie, gdzie uczyłem się w klasie dyrygentury chóralnej, a ponadto jako pianista i w klasie kompozycji.
Pierwsza orkiestra pojawiła się, gdy…
…miałem 13 lat. Od tego momentu był nieprzerwany kontakt z zespołami. Od nich najwięcej się uczyłem, co tłumaczę dziś moim studentom w Akademii...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta