Ten straszny Bonaparte, Piotr Bonaparte
Buntownik, awanturnik, książę i parias; postać z rysą socjopaty i Nemezis II cesarstwa w jednej osobie.
Paryscy sąsiedzi byli przyzwyczajeni, że lokator spod numeru 59 przy ul. d’Auteuil strzela do gołębi w podwórzu. Jednak 10 stycznia 1870 r., gdy znów rozległy się strzały, z bramy wytoczył się młody mężczyzna i upadł, brocząc krwią na trotuar. Do wszystkich dotarło, że nie padł ofiarą wypadku; przyjaciel zmarłego widział, jak z zimną krwią zastrzelił go Piotr Bonaparte.
Wygnańcy cesarstwa, bękarty Europy
Zbieżność nazwisk jest nieprzypadkowa; zabójca to bratanek pierwszego cesarza Francuzów i kuzyn panującego Napoleona III, ale koneksje nie szły w parze ze splendorem i stanowiskami. Przeciwnie: nazwisko było zmorą i kulą u nogi, zanim się urodził, co dotyczyło też jego ojca – Lucjana. Mniej ambitny brat Napoleona rzucił szkołę wojskową i seminarium duchowne, za to nabawił się radykalnych poglądów. W sam raz na czasy zamętu; walczył w powstaniu o niepodległość Korsyki, jednak po zmianie frontu wydał przywódców i uciekł do Francji. W Paryżu przystał do jakobinów i zwolenników terroru, póki go również nie uwięziono, gdy Robespierre stracił głowę. Tylko protekcja Napoleona – po rewolucji już brygadiera – wyrwała go spod szafotu.
Radykalizm wychodził z mody i szkodził karierze – do czego brat przekonał Lucjana zyskownym zajęciem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta