Reforma prokuratury czy rewanż na poprzednikach
Negatywnie zweryfikowani prokuratorzy Prokuratury Krajowej będą mogli się odwołać do sądu pracy. Jednak skuteczność kontroli sądowej może być iluzoryczna. Krytycznych uwag jest więcej.
Trwają konsultacje opracowanego przez resort Adama Bodnara projektu zmian w prokuraturze. I pojawia się coraz więcej zastrzeżeń do forsowanych rozwiązań. O ile sama idea rozdziału urzędu prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości nie budzi wątpliwości (po latach upolitycznienia prokuratury jest to wręcz oczekiwane), o tyle zasady przekształcenia Prokuratury Krajowej z powrotem w Prokuraturę Generalną, już tak.
Na sam dół
W przepisie przejściowym (art. 44 projektu) nowelizacji prawa o prokuraturze Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało, by nowy prokurator generalny (wybrany przez Sejm bezwzględną, a nie kwalifikowaną większością głosów za zgodą Senatu) w ciągu 60 dni od złożenia ślubowania powołał prokuratorów Prokuratury Generalnej, która zastąpi obecną Prokuraturę Krajową.
Obecni prokuratorzy PK mogą zostać albo powołani do PG, albo przeniesieni do innej jednostki prokuratury, przy czym niekoniecznie oznacza to, że wrócą na poprzednio zajmowane stanowiska. Teoretycznie można będzie ich zdegradować do prokuratury rejonowej, na najniższy szczebel.
Tak się zresztą działo w 2016 r., gdy poprzednia ekipa rządząca likwidowała Prokuraturę Generalną, powołując w jej miejsce Krajową – wielu prokuratorów najwyższego szczebla spadało wówczas na sam dół.
Co prawda w ust. 9 wskazanego przepisu przewidziano możliwość odwołania się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta