Prezydentura pełna błędów. John F. Kennedy, część VI
9 listopada 1960 r. świat się zmienił. Zaczęła się trwająca do dzisiaj nowa era polityki amerykańskiej. John Fitzgerald Kennedy jako pierwszy polityk oparł swój program wyborczy na obietnicach ustanowienia pełni praw wyborczych dla mniejszości etnicznych, w tym głównie dla Afroamerykanów na południu Ameryki.
John F. Kennedy porwał za sobą młode pokolenie Amerykanów, które miało dość sztywnych polityków z przeszłości. W rzeczywistości on sam był typowym zmanieryzowanym przedstawicielem najbogatszej warstwy społeczeństwa, która żyła w odizolowanym lukrowanym świecie. O segregacji rasowej na Południu wiedział niewiele. Nie znał problemów biedoty żyjącej na Północy i nie do końca rozumiał, przed jakimi przeszkodami stają nowi imigranci.
W przemówieniu inauguracyjnym wzywał do „walki z tyranią, ubóstwem, chorobami i wojną”. Jednak w ostateczności to on z bratem Robertem stworzył swoistą wewnętrzną dyktaturę w Białym Domu przesiąkniętym skandalami. JFK swoimi programami socjalnymi nie tylko pogłębił ubóstwo, ale też uczynił je zjawiskiem pokoleniowym. Nie tylko nie ustrzegł Ameryki przed wojną, ale wręcz wepchnął ją ostatecznie w jeden z najbardziej krwawych i upokarzających konfliktów, jakim była wojna w Wietnamie. Jego polityka zagraniczna to ciąg błędów, których nie zdołali naprawić następcy.
Kompromitująca inwazja
Niecałe cztery miesiące po inauguracji zaakceptował najgłupszą i najgorzej przygotowaną operację w historii amerykańskiego wywiadu. Pozwolił, by 17 kwietnia 1961 r. z amerykańskich portów wypłynęły statki wiozące 1400...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta