Mieszczańska stateczność podszyta obsesją
W „Pułapce na myszy” Agathy Christie aktorzy Ateneum pokazują, że umieją grać na różnych instrumentach równocześnie. Czy to jeden z najlepszych spektakli roku? Niewykluczone.
Bilety na „Pułapkę na myszy” Agathy Christie w warszawskim Ateneum wyprzedano na miesiące naprzód. Zarazem na premierze siedzący za mną mężczyzna dostał podczas pierwszego aktu ataku furii. Prawie na głos warczał, że to najgorszy spektakl, jaki widział na tej scenie. Możliwe, że uznał perfekcyjne wykonanie kryminału za swoiste bluźnierstwo.
To snobizm sfer teatralnych jest chyba powodem tego, że w Warszawie po raz ostatni grano tę sztukę 23 lata temu. Na londyńskim West Endzie gra się ją nieustannie od roku 1950. Ta sława to pewnie przyczyna takiego zainteresowania tym tytułem. Dyrektor Ateneum Artur Tyszkiewicz snobów się nie wystraszył. Podobnie jak Waldemar Śmigasiewicz wystawiający niedawno w warszawskiej Polonii... horror.
Jan Gondowicz w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta