Prawo stanu wojennego
Generał chciał zniweczyć plany kontrrewolucji w całym bloku socjalistycznym. W tej sytuacji praworządność schodziła na dalszy plan. Ważniejszy był efekt.
Znane są dramatyczne okoliczności „uchwalenia” przez Radę Państwa w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. (jej obrady trwały około dwóch godzin – od 1.00 do 3.00) najważniejszych aktów prawnych regulujących funkcjonowanie Polski i życia Polaków po wprowadzeniu stanu wojennego. Tak opisywał je Ryszard Reiff, który jako jedyny głosował przeciw nim: „W Belwederze, gdzie miało odbyć się owo nadzwyczajne posiedzenie Rady Państwa, było już pełno. Na sali było drugie tyle ludzi w mundurach – wyższych oficerów i generałów z wiceprzewodniczącym Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) generałem Tadeuszem Tuczapskim. Nastrój ciężki, wojskowi i cywile trzymali się oddzielnie. Ktoś z boku zapytał stojącego oficera: – Czy wkroczyli Rosjanie? – Nie, ale ich sztab jest dwieście metrów stąd. Oficer oddalił się szybko”. W tej atmosferze zdecydowaną większością głosów (od głosu wstrzymał się też prof. Jan Szczepański) przyjęto cały pakiet prawa stanu wojennego.
Chybotliwa konstrukcja
Dużo mniej wiadomo natomiast na temat tego, jak „wykuwało się” prawo stanu wojennego. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że – oprócz uchwały Rady Państwa w sprawie wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa – były to przede wszystkim jej dekrety: o stanie wojennym, o postępowaniach szczególnych w sprawach o przestępstwa i wykroczenia w czasie obowiązywania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta