Wunderkind na dorobku
Lekceważący stosunek Geralta do mamony, odziedziczony chyba po Philipie Marlowe, jest nierealistyczny i niestosowny. Wiedźmin to bowiem niesłychanie ryzykowna profesja. Może czas pomyśleć o ubezpieczeniu?
Po 11 latach od opublikowania ostatniej książki o wiedźminie Andrzej Sapkowski, mimo że się odżegnywał, napisał prequel do całego cyklu, czyli powieść „Rozdroże kruków”. Geralt ma tutaj 18 lat, w centrali wiedźminów Kaer Morhen został uznany za wunderkinda, cudowne dziecko i właśnie dostępuje wyzwolenia ze statusu czeladnika. Rusza samodzielnie na szlak i wszyscy są ciekawi, jak mu się powiedzie.
Pisarz Sapkowski zestarzał się o dekadę, jego bohater zaś odmłodniał o drugie tyle albo i więcej, więc różnica lat między nimi powiększyła się znacznie. Jak autor sagi, bogatszy w przeżycia i doświadczenie, poradził sobie z odegraniem młodszej wersji własnego bohatera? Wydaje się, że część przynajmniej tego ciężaru przerzucił na drugiego wiedźmina, starszego i nieco zgorzkniałego Prestona Holta, który jako żywo kojarzył mi się z postacią graną przez Jeffa Bridgesa w filmie „Prawdziwe męstwo”. Holt towarzyszy Geraltowi od początku powieści, sprawdza jak gdyby jego przygotowanie, doradza mu to i owo i dopiero wtedy wysyła na szlak.
Geralt oczywiście przedstawiony jest jako żółtodziób, nie zna wielu słów, wielu rzeczy nie wie i nie rozumie. Gdy w starciu ze strzygą dwukrotnie nie wychodzi mu znak Aard, widać, że nie nabył jeszcze biegłości w rzemiośle. Psychicznie jest jednak dojrzalszy niż rówieśnicy, bardziej rozważny, nie napala się – ale musi minąć pewien...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta