Czy Polska musi się bać embarga na chipy?
Decyzja USA o ograniczeniu eksportu chipów do Polski nie zatrzęsie naszym rynkiem AI, bo limity znacznie przewyższają możliwości naszych firm i uczelni czy plany rządu – twierdzą eksperci.
W ciągu najbliższych 120 dni za oceanem wejdą w życie nowe regulacje ws. chipów niezbędnych do tworzenia zaawansowanych technologii AI. Amerykanie podzielili w nich świat na trzy kategorie: partnerów, którzy mogą kupować najnowsze układy bez ograniczeń (18 państw, m.in. Australia, Kanada, kraje skandynawskie, Francja, Niemcy czy Włochy), wrogów z zakazem importu (jak Rosja, Korea Płn. czy Chiny) oraz całą resztę. I właśnie w tej ostatniej grupie znalazła się Polska. To wizerunkowy cios, bo mimo że jesteśmy bliskim sojusznikiem USA, zrównano nas z Mongolią czy Kazachstanem. Ale czy nasz kraj na tym straci?
Czy potrzebujemy tysięcy chipów AI?
Waszyngton na kraje tzw. Tier 2 (z grupy, do której jest Polska) nałożył ograniczenia w dostawach najbardziej zaawansowanych półprzewodników. Ograniczenie w mocy przetwarzania GPU ustalono na poziomie 50 tys. chipów w dwuletniej perspektywie. To dużo, tym bardziej że po spełnieniu warunków ów limit USA mogą zwiększyć do 100 tys. Jak tłumaczy nam Rami Al Naib, head of data & AI w Univio, decyzja administracji Joe Bidena nie zatrzęsie więc naszym rynkiem AI. – Polska nie potrzebuje obecnie setek tysięcy takich układów. Większość firm i ośrodków badawczych bazuje na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta