Dobre utwory nie mają płci
Kolejni artyści promują Grażynę Bacewicz. Długo trwało, nim świat się nią poważnie zainteresował.
Jest w odkrywaniu przez świat jej muzyki paradoks historii. Kiedy prawie 100 lat temu Grażyna Bacewicz zaczynała studia kompozytorskie w warszawskim konserwatorium, koledzy z uśmiechem mówili do niej, że pomyliła drzwi, bo weszła na zajęcia dla mężczyzn. W XXI wieku zainteresowanie jej twórczością za granicą nie wpisuje się w nurt odrabiania błędów przeszłości wynikających z niedoceniania twórczego potencjału kobiet. O jej muzyce należy powiedzieć wprost, że nie ma płci.
W Polsce zawsze była postacią niezwykle wyrazistą i dostrzeganą. Przed II wojną światową zaczęła robić karierę jako świetna skrzypaczka, po II wojnie światowej włączyła się niesłychanie aktywnie w organizację życia muzycznego w kraju. Przez wszystkie lata komponowała, była grywana i doceniana.
Fascynacja w pandemii
W latach 60. wybuch nowej awangardy muzycznej zepchnął jej muzykę na drugi plan. A ona nie zdążyła na nowe prądy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)


